RECENZJE
Czerwony Kapturek w reżyserii Piotra Srebrowskiego walczy ze stereotypami. W zaśmieconym lesie istnieje większe niebezpieczeństwo niż Wilk. Po gałgankowej scenie niemalże fruwają papierki po cukierkach. To one wraz z sidłami rozstawionymi przez Gajowego burzą naturalne środowisko lasu.
Jak widać, bajka o dziewczynce w czerwonym kapturku odbywa się niejako obok fabuły znanej z “Czerwonego Kapturka”. I chociaż wszystkie podstawowe fakty się zgadzają (dziewczynka niesie koszyk dla Babci, Wilk połyka Babcię, a Gajowy łapie Wilka, a później wszyscy żyją długo i szczęśliwie) spodziewać się można nieoczekiwanych zwrotów akcji i pomysłów, które wyraźnie zmieniają wydźwięk całej bajki, bawiąc zarówno młodszą, jak i starszą widownię.
Kolejny raz Piotr Srebrowski w kreatywny sposób ożywia przestrzeń wokół nas (w przypadku “Wielkiego ciasta” były to przybory kuchenne, w “Jurim” sprzęty domowe, jak szafa, odkurzacz, grzebień czy klamra od paska). Tym razem jest to zawartość szafy i elementy garderoby przerobione na lalki.
Sensacyjne, ale i bardzo zabawne przygody Kapturka Piotr Srebrowski zamyka w szeregu sprawnie i pomysłowo wyreżyserowanych scen, których atrakcyjność podbija nastrojowa muzyka (Max Kohyt). Duże wrażenie robią sceny zbudowane w poetyce teatru cieni, które dopowiadają akcję. Spektakl ma swój wyraźny, żywy rytm, jest dość krótki (trwa około czterdziestu minut), ale intensywny. Srebrowski postawił na obfitość akcji, ujął ją jednak w języku przystępnym i czytelnym nawet dla najmłodszych widzów. Siłą jego przedstawienia jest jednak nade wszystko doskonała animacja poszczególnych bohaterów. Wszystkie postaci – prócz Czerwonego Kapturka i Wilka – animuje Monika Bartoszewicz, która świetnie radzi sobie z zadaniem poprowadzenia zróżnicowanych osobowościowo bohaterów. Dzięki niej każdy z nich to silnie zindywidualizowana postać. Ich oryginalność podkreślają projekty Moniki Ostrowskiej – Matka Kapturka to lalka zbudowana z obciągniętej tiulem parasolki (która rozkłada się w odpowiednim momencie i ku uciesze widzów), Gajowy to wypchana nogawka od spodni moro, a Wilk z kolei stworzony został z damskiej torebki.
Kolejny, trzeci już spektakl Piotra Srebrowskiego w Teatrze Gdynia Główna to propozycja skierowana do najmłodszych widzów, choć towarzyszący im starsi i dorośli z pewnością bawić się będą równie świetnie. Czerwony Kapturek to spektakl zgrabny, bezpretensjonalny, mądry. Jego „lumpeksowa” scenografia jest tu niejako fizycznym odbiciem dramaturgicznej konstrukcji spektaklu, utkanego z reinterpretowanych wątków baśniowych, przetykanych fragmentami, które czerpią ze świata współczesnych najmłodszych. Srebrowski udowadnia, że baśń Czerwony Kapturek to wciąż doskonały materiał do twórczego recyklingu